18 września 2022

 

Ilekroć odczytujemy słowa Pisma świętego, uświadamiamy sobie, że to sam Bóg do nas mówi. Mówi tak samo, jak przemawiał dawniej do zgromadzonych słuchaczy. To pokazuje, że Jego słowo jest stale aktualne.

Słowo Boga w naszym życiu okazuje się skuteczne nie tyle wtedy, gdy my je czytamy, ale wtedy, gdy pozwalamy Bogu, Jego słowu „czytać” nas, nasze życie! Nie tyle my mamy interpretować słowo Jezusa, ile Jego słowo ma interpretować nas! Mamy przeglądać się w Biblii jak w zwierciadle.

  1. Bóg do nas mówi stale i zawsze z miłością

Otwarta Księga Pisma świętego przypomina mi, że Bóg jest zawsze na mnie otwarty, że Jego słowo nigdy się na mnie nie zamyka, nigdy mnie nie opuszcza. Niezależnie od tego, gdzie jestem, jaki mam stan ducha – Jego słowo jest zawsze na wyciągnięcie ręki. Musimy stale odświeżać naszą relację ze Słowem, ponieważ od tego, jaka jest nasza relacja do Słowa Bożego zależy, jak będziemy Pana Boga słuchać, a potem – w dalszej konsekwencji – jak będziemy traktować drugiego człowieka. Bóg nie przestaje do nas mówić. Co mówi do nas dzisiaj?

„Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny;
a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie”.

Te słowa z dzisiejszej Ewangelii kończą przypowieść, którą Jezus posłużył się w rozmowie ze swoimi uczniami. Ktoś ją zatytułował: „O nieuczciwym zarządcy”, gdzie właścicielem majątku jest Bóg, a zarządcą jest człowiek. Można powiedzieć, że jest to także przypowieść o naszym życiu i o naszym powołaniu. Wyrażona myśl bardzo mocno łączy się z tematami poruszanymi w całej przypowieści: z problemem wierności, uczciwości oraz stosunku do tych dóbr, jakie Pan Bóg nam powierzył. W jej pierwszej części Jezus podaje zasadę, zgodnie z którą, jeśli ktoś chce wypróbować czyjeś umiejętności, zaradność, odpowiedzialność lub uczciwość, najpierw powierza mu drobne zadania. Dopiero wtedy, gdy spełni je zgodnie z oczekiwaniami, powierza mu zadanie ważne i odpowiedzialne. W przeciwnym razie nieuczciwość w sprawach, które ktoś uważa za błahe i przez to niewarte większej uwagi, może wskazywać na to, że osoba ta będzie tak samo nieuczciwa i nierzetelna w sprawach wielkich i ważnych. Jezus w ten sposób przypomina nam ważną zasadę autentycznego duchowego wzrostu. Tylko wtedy, gdy potrafimy być wierni w małej rzeczy, będziemy wierni w sprawach wielkich. Oznacza to także, że czekanie na wielkie okazje do poświęcania się, na powierzanie ważnych życiowych zadań i jednocześnie zaniedbywanie małych codziennych spraw, jest właściwie życiem w iluzji. Trwonieniem życia, które się toczy.

  1. Nasza odpowiedź na słowo Boga

Naszą odpowiedzią na usłyszane słowo Boże ma być konkretny czyn, nasze zachowanie i podejmowane codziennie decyzje. Dlatego ważne jest, byśmy pytali siebie: jak odpowiadam na usłyszane słowo Boże? jakie owoce wydaję w codziennym życiu? Jeśli dobrze przyjrzymy się naszemu codziennemu życiu, łatwo zobaczymy, że te nasze rozliczenia wobec Boga i rachunki sumienia nie zawsze są uczciwe. Delikatnie mówiąc, dużo w nich opieszałości, lenistwa, szukania różnego rodzaju przyjemności, nieuczciwości, niedbałości. W dodatku to wszystko dokonuje się w obszarze właśnie tego majątku i tych talentów, jakie Pan Bóg nam powierzył. W usłyszanym fragmencie Ewangelii Jezus uświadamia nam kolejny ważny problem: kiedy w naszym życiu chodzi o wzniosłe i najważniejsze sprawy dotyczące naszego zbawienia, to wówczas my – „synowie światłości” – często nie podejmujemy radykalnych i zdecydowanych decyzji. Jesteśmy wtedy dość obojętni, zrezygnowani, a niekiedy nawet zalęknieni. Nie ma w nas wystarczającej energii ani głębszej motywacji. Mimo, że pozornie nasze codzienne rachunki mogą się zgadzać, to w rzeczywistości nasza głębia wiary może się okazać niewystarczająca, a my i tak tego nie będziemy zauważać. Czasem dzieje się to w przekonaniu, że wyrwanie się z naszego dusznego kręgu przyzwyczajeń jest niemożliwe albo że i tak to nic nie da. Wtedy łatwo godzimy się na to, do czego już zdążyliśmy się przyzwyczaić przyzwalając, aby zło coraz bardziej niszczyło nasze życie. Dzisiaj Jezus uświadamia nam bardzo wyraźnie, że w sprawach materialnych jesteśmy o wiele bardziej roztropni i zapobiegliwi aniżeli w życiu duchowym. Dlatego – zgodnie z usłyszaną dzisiaj przypowieścią – konieczne jest ułożenie właściwej hierarchii wartości i relacji między doczesnością a światem nadprzyrodzonym, bo „żaden sługa nie może dwom panom służyć”. Jezus nigdy nie godzi się na bierny, ospały styl życia chrześcijanina, zwłaszcza tam, gdzie w grę wchodzi wartość najwyższa, jaką jest prawda o naszym zbawieniu. Spróbujmy dzisiaj zapytać siebie: czy nie dzielę swojego życia na kawałki: trochę dla Jezusa, a trochę dla siebie? Czy jestem wierny w małych rzeczach?

  1. Nasza odpowiedzialność za ludzkie słowo

Po refleksji dotyczącej naszej odpowiedzi na usłyszane słowo Boże trzeba teraz zapytać, jaka jest nasza odpowiedzialność za słowo, jakie kierujemy do innych? Czy jestem wierny danemu słowu? Czy pozostaję odpowiedzialny za słowo, które kieruję w stronę drugiego człowieka? Warto sobie na nowo uświadomić, co tak naprawdę dokonuje się, kiedy wypowiadamy określone słowa do drugiego człowieka: na ile to, co wypowiadam wpływa na mój duchowy rozwój, a z drugiej strony na postawę i dobro człowieka, do którego mówię? Wypowiedziane słowo pozwala mi otworzyć moje wnętrze przed drugą osobą. Słowo jest najprostszym sposobem wyrażania drugiemu tego, co myślę i co czuję. To słowo może stać się – i często tak się dzieje – wielkim wsparciem, umocnieniem ducha lub pokrzepieniem w chwilach trudnych. Ale bywa i tak – niestety coraz częściej – kiedy słowem usiłuje się zniszczyć w drugim człowieku dobro, które z takim trudem budowane było przez lata, a nawet całe życie. Wydaje się, że w wielu ludziach jest dziś tyle złych emocji, frustracji jak nigdy wcześniej. Fałszuje się prawdę i manipuluje się słowem na różne sposoby. Coraz częściej jesteśmy świadkami narastającego problemu, jakim jest obmowa, pomówienie, oszczerstwo, fałszywe oskarżenie nasycone nienawiścią. Odbija się to negatywnie na budowanych relacjach społecznych, które są bezpowrotnie niszczone. Wśród grzechów, które wymienia i szeroko opisuje Katechizm Kościoła Katolickiego znajduje się szereg wykroczeń przeciw prawdzie, np.: kłamstwo, fałszywe świadectwo i krzywoprzysięstwo, pochopny sąd, obmowa, oszczerstwa, które niszczą dobre imię i cześć bliźniego (KKK n. 2475-2487). Przypomnijmy sobie, jak często papież Franciszek przestrzega przed plotkami i obmową, które uważa za bardzo ciężkie grzechy. Do grzechów, które najmocniej zniesławiają innych należą z pewnością: pochopne osądy i niesprawiedliwe krytyki, obmowy, oszczerstwa i krzywoprzysięstwa. Zauważamy, że krytyka i osądy bliźnich są dzisiaj niemal na porządku dziennym. Człowiek bywa niemal natychmiast oceniany i zaszufladkowany już od pierwszego spotkania. Etykietki doklejane w szkole, a nawet we wczesnym dzieciństwie towarzyszą nieraz do końca życia i zdarza się, że są też źródłem cierpienia i zranień przez długie lata. Nawet małe przejęzyczenie lub błąd może stać się niesprawiedliwym kryterium oceny całego człowieka. A przecież to nie jest prawda w jej właściwym rozumieniu. Jednak o wiele cięższy wymiar moralny niż obmowa ma oszczerstwo. Jest to bowiem przekazywanie wiadomości negatywnych i przede wszystkim nieprawdziwych, które zniesławiają i mają jeden cel: skompromitować i zniszczyć drugiego człowieka. W dobie Internetu stało się to już niemal zwyczajnym środkiem walki politycznej. Kłamliwe oszczercze osądy innych rzadko bywają prostowane i aby obronić swoje dobre imię, trzeba wstępować na drogę sądową. Niepokojące jest jednak to, że czytelnicy nie zadają sobie nawet odrobiny trudu, by rewelacje te zweryfikować, ale bezkrytycznie w nie wierzą! Tym słowem, które do Was dzisiaj kieruję – Siostry i Bracia – pragnę też poinformować, że wobec hejtu, jaki w ostatnim czasie spotyka mnie osobiście oraz Kościół, który tworzymy, postanowiłem przekazać tę sprawę właściwej kancelarii adwokackiej. Jak każdy, mam prawo do zachowania dobrego imienia, którego próbuje się mnie pozbawić. Nie chodzi tu tylko o moją osobę: czynię to także, a może przede wszystkim, w obronie powierzonego mi przez Ojca Świętego Kościoła świdnickiego, zwłaszcza kapłanów, którzy już od dawna doświadczają niesprawiedliwych oskarżeń i pomówień.

Zapewne ktoś zapyta: czy nie lepiej nadstawić drugi policzek i pokornie przyjąć ciosy – tak jak to uczył Jezus? Pamiętajmy jednak, że Jezus w pewnym momencie odważył się postawił pytanie: „dlaczego Mnie bijesz?”. Trzeba dobrze rozważyć kiedy nadstawić drugi policzek, a kiedy się bronić, zwłaszcza jeśli chodzi o dobro wspólne.

Siostry i Bracia!

Na zakończenie z całego serca dziękuję Wam za tak liczne słowa wsparcia, które stale otrzymuję zarówno od pojedynczych osób jak i całych wspólnot. Dziękuję zwłaszcza za serdeczną modlitwę, której potęgi doświadczam od samego początku. Proszę Was: nie ustawajcie w pokornej modlitwie za Kościół, którym jesteśmy! Wielu chciałoby widzieć w Kościele jedynie organizację społeczną, która powinna zajmować się osobami zepchniętymi na margines życia, niepełnosprawnymi, biednymi, odrzuconymi przez społeczeństwo. Ten obszar to niewątpliwie ważna sfera działalności Kościoła, ale nie jest jedyna, nawet nie najistotniejsza. Kościół jest przede wszystkim rzeczywistością zbawczą, ma pomagać ludziom w nawracaniu się i prowadzić ich do zbawienia. I ma to czynić zawsze: ma „nastawać w porę i nie w porę” . Naszym chrześcijańskim obowiązkiem, zarówno duchownych, jak i świeckich, jest ostrzeganie przed złem, bez względu na to, czy się to komuś podoba, czy nie. Kościół nie może zrezygnować ze swojej tożsamości, z prawd wiary, prawa moralnego i misji, mimo zmieniającego się obrazu świata. Św. Jan Paweł II często odwoływał się do znanej nam mądrości: „Stat crux dum volvitur orbis” – Krzyż stoi, chociaż świat się zmienia. Bądźmy rozważni: diabeł nigdy nie zrezygnuje z kłamstwa. To jest jego oręż, którym się posługuje w każdym czasie. Na koniec pamiętajmy: nie wolno nam się lękać! Jesteśmy narodem o chrześcijańskich korzeniach – to zawsze było i jest źródłem naszej siły. Brońmy się bardziej zdecydowanie przed ateizacją i dechrystianizacją naszego życia. Nie pozwólmy deptać katolickiej wiary w naszym życiu i w życiu naszych rodzin. Nie żyjmy jak poganie, których bogiem stał się pieniądz, fałszywie pojmowana nowoczesność, pogoń za przyjemnościami i medialny rozgłos. Pamiętajmy, że na końcu naszych dni Pan Bóg każdego z nas będzie rozliczał z gospodarowania „powierzonym majątkiem”, otrzymanymi talentami. Czy je pomnażam, czy trwonię? Największym naszym majątkiem jest nasze życie, nasze powołanie i wiara.

Dzisiaj świat potrzebuje autentycznych świadków wiary. Bądźcie blisko Chrystusa! Trzymajcie się blisko Matki Najświętszej! Niech św. Józef, do którego pomocy uciekają się uciskani, cierpiący niesprawiedliwość, zdradzeni i opuszczeni, wyprasza potrzebne łaski dla naszego codziennego życia.

Trwajcie mocni w wierze!

† Marek Mendyk

Biskup Świdnicki

 


W obronie prawdy i odpowiedzialności za słowo - List Biskupa Świdnickiego

Parafia Chrystusa Króla

w Goczałkowie

ul. Strzegomska 17A, 58-150 Goczałków

Warto przeczytać